sobota, 23 stycznia 2016

EPILOG

– Co ty zrobiłeś?! – podniosłam się gwałtownie i rzuciłam się na Ryana. Za nim jednak zdążyłam do niego dobiec, Thomas złapał mnie w talii. Łzy spływały po mojej twarzy strumieniami, kiedy próbowałam wyrwać się z jego uścisku. Niestety był dużo silniejszy ode mnie.
– Uspokój się, suko! – krzyknął prosto do moje ucha. Zaczęłam się wyrywać jeszcze bardziej. Nagle ponownie usłyszałam strzał, po czym okropny ból przeszył moją nogę.
– Kurwa co ty robisz?! – w okamgnieniu znalazł się przy nas Ryan, który próbował odciągnąć Thomasa. – Nie tak się umawialiśmy! – krzyczał. – Ona miała wyjść z tego cała!
– Daj spokój, Ry – zaśmiał się Thomas. Chłopak rzucił mnie na bok i uderzyłam o ścianę. Poczułam niesamowity ból w moim kręgosłupie i nodze. Czułam się jakby ktoś obierał mnie ze skóry. Czy ja właśnie umieram? – Nie uważasz, że tak jest zabawniej?
– Ty jesteś chory! – krzyknęłam resztką sił.
– Często to powtarzasz – Thomas kucnął przede mną i spojrzał na mnie złowrogo. – Zresztą kochanie – przyłożył dłoń do mojego policzka i zaczął go gładzić kciukiem – z tobą nie jest inaczej.
– Ja w przeciwieństwie do ciebie umiem z tym walczyć – wyszeptałam, czując jak moje ciało opuszczają siły.
– Umiesz? – parsknął śmiechem. – A kiedy spaliłaś Andreę też z tym walczyłaś? – moje usta otworzyły się w szoku. Skąd on o tym wie?! – Dobra Ryan, zakończmy to – posłał mi chytry uśmieszek.
– Zabijesz mnie? – spojrzałam na niego lekceważąco. – Tak samo jak Justina? – próbowałam być pewna siebie, ale nie za bardzo mi to wychodziło.
– Tak samo jak Justina – zbliżył swoją twarz do mojej – Monę – położył dłoń na mojej ranie, cały czas patrząc prosto w moje oczy – Brada – nacisnął na nią lekko, a z moich ust uciekł cichy jęk – Chrisa – nacisnął mocniej – Jake i Colina – jeszcze mocniej przycisnął palcami, a ja zamknęłam oczy, nie chcąc dać mu satysfakcji i się nie rozpłakać – Johna i Scotta – pisnęłam z bólu, kiedy nacisnął na nią o wiele mocniej niż przed chwilą – Matta i – wbił w ranę dwa palce, w tym samym czasie celując i strzelając w Ryana – Ryana.
                Z moich ust wydobył się przerażający krzyk, kiedy zobaczyłam jak szeroko otwarte oczy Ryana patrzą na mnie. Jego ciało bezwładnie opadło na ziemię, a Thomas jeszcze mocniej nacisnął na moją nogę. Zaczęłam płakać i błagać, żeby mnie zostawił, jednak ten nic sobie z tego nie robił.
– Ostatnie życzenie? – spojrzał na mnie rozbawiony.
– P-pr-proszę – wyjąkałam, dławiąc się własnymi łzami. Tak bardzo chciałam zamknąć oczy, ale coś mi na to nie pozwalało. Czułam, że muszę na niego patrzeć, żeby widział jaki ból mi sprawia. Ale czy to coś zmieni?
– Otwórz oczy, kochanie – powiedział rozczulonym głosem. – Obudź się. Już jesteś bezpieczna – zaczął powtarzać to w kółko i nagle wszystko zrobiło się czarne. Nic nie widziałam. Czy ja umarłam?




Powoli otworzyłam oczy, ale od razu je zamknęłam, kiedy oślepiło mnie jakieś światło.
– Ćśśś… – poczułam jak ktoś głaska mnie po policzku. – Już dobrze, malutka. Jesteś ze mną. Nie bój się – ja znam ten głos. – Otwórz oczy, kochanie – próbowałam podnieść powieki, ale były zbyt ciężkie. Próbowałam kilka razy, aż w końcu mi się udało i otworzyłam oczy. – Bardzo dobrze – czy ja śnię? Jestem pewna, że umarłam, bo jeśli byłoby inaczej to jakim prawem siedzi obok mnie Brad?!
– Brad? – wychrypiałam. Wpatrywałam się w niego przerażona, ale też uspokojona, że wszystkie moje problemy się skończyły. Teraz mogę być szczęśliwa.
– Chcesz wody? – zapytał, delikatnie głaszcząc moją dłoń. Tak wygląda niebo? Czy piekło?
– Poproszę – uśmiechnęłam się lekko. Sięgnął po butelkę wody, która stała na szafce i pomógł mi się napić. Och, jaka ulga!
– Dobrze się czujesz? – spojrzał na mnie niepewnie.
– Teraz wszystko jest w porządku – powoli podniosłam się i oparłam plecami o ścianę. Odrzuciłam kołdrę na bok i zerknęłam na swoją nogę. Ani śladu po kuli. Zmarszczyłam brwi, zastanawiając się czemu nie ma nawet małego zadrapania.
– Co się stało? – Brad także spojrzał na moją nogę.
– Przecież on mnie postrzelił – powiedziałam sama do siebie.
– Co? – chłopak zakrztusił się własną śliną. – Przecież tylko się uderzyłaś, nikt do ciebie nie strzelał – widziałam szok wymalowany na jego twarzy.
– Co?! – krzyknęłam. – Przecież on chciał mnie zabić!
– O czym ty mówisz? – patrzył na mnie jak na idiotkę. – Wkurwiłaś go tą ucieczką, ale żeby miał cię zaraz zabić? Clark nie jest taki głupi.
– Czekaj, czekaj – spojrzałam na niego zdezorientowana – Clark? On przecież nie żyje.
– Czego ty się naćpałaś? – widziałam jak próbuje nie wybuchnąć śmiechem. Rozejrzałam się po pokoju. Te ściany są jakieś dziwnie znajome. O co tu chodzi?
– Gdzie my jesteśmy? – zapytałam niepewnie.
– W twoim pokoju? – odpowiedział pytająco. – Brooke, ty w ogóle wiesz co się stało?
– Nie do końca – przygryzłam wargę ze zdenerwowania.
– Leżysz tutaj od sześciu dni – westchnął. – Próbowałaś uciec i coś poszło nie tak, i przewróciłaś się uderzając się w głowę.
– Że co?! – podniosłam się gwałtownie. – Czyli… – to wszystko to był jeden wielki sen?! Nic z tych rzeczy nie miało miejsca?! Nie uciekłam, nie poznałam Matta, nie włamałam się do domu Justina, czyli go nie poznałam, nie pogodziłam się z Moną, nadal jestem dziewicą, Brad żyje i wszyscy, którzy rzekomo umarli też... Co?
– Czyżbyś miała jakiś fajny sen? – chłopak poruszył zabawnie brwiami, a ja posłałam mu wkurzone spojrzenie. – Czasami fajne dźwięki z siebie wydawałaś – zaśmiał się.
– Co takiego mówiłam? – nie wiem czy chcę to wiedzieć. Ale, że niby to wszystko miał być sen?! No błagam!
– Często płakałaś – płakałam, śniąc? Tak się da? – I często używałaś imienia Justin – był tak cholernie rozbawiony tą sytuacją. – Fajnie się ciebie słuchało – wybuchł śmiechem – w niektórych momentach brzmiałaś niczym panienka z pornola – śmiał się.
– Brad! – pisnęłam.
– Dobra, dobra – uniósł ręce w obronnym geście – już przestaję. Jak nazywał się ten twój – znowu poruszył znacząco brwiami.
– Um… Justin, tak myślę – nagle wszystkie wydarzenia widziałam jak przez mgłę. Nie potrafiłam sobie przypomnieć różnych rzeczy.
– Nazwisko, Brooke – westchnął.
– Bieber?
– To było pytanie? – widziałam w jego spojrzeniu jakiś dziwny błysk.
– Nie – chrząknęłam – Bieber. Justin Bieber.
– Jesteś pewna? – spojrzał na mnie lekko zdenerwowany.
– Znasz go? – zapytałam, ignorując jego pytanie.
– Znam – nagle cały się spiął.
– Wiesz, że nie dam ci spokoju dopóki mi wszystkiego o nim nie powiesz? – podeszłam do niego i posłałam mu groźne spojrzenie. – Przez sześć dni śniłam o tym, że był moich chłopakiem i przeżywaliśmy dużo… – zacięłam się, nie umiejąc znaleźć odpowiedniego słowa.
– Przygód?
– Właśnie – westchnęłam. – Więc może wyjaśnisz mi do cholery skąd on się wziął w mojej głowie?
– Opowiesz mi ten sen? – spojrzał na mnie wyczekująco, totalnie ignorując moje pytanie.
                Westchnęłam głośno i z powrotem usiadłam na łóżku. Zaczęłam opowiadać mu wszystko co pamiętałam od momentu, kiedy obudziłam się u Matta, aż do sytuacji z Thomasem. Brad był wyraźnie zaskoczony tym wszystkim. Zresztą nie on sam. Ja też nie potrafiłam uwierzyć, że to wszystko to tylko chory wymysł mojej wyobraźni.
– Wow – patrzył na mnie zaskoczony. – To po prostu… wow!
– Ja też nie umiem w to uwierzyć – pokręciłam głową. – To wszystko wydawało się takie realistyczne.
– Sny takie są, księżniczko – uśmiechnął się uroczo. – Ale to dobrze, że to był sen.
– Dlaczego?
– Bo żyję! – krzyknął rozbawiony. – Powinienem być na ciebie zły za to, że uśmierciłaś mnie w swoim śnie – założył ręce na piersi i udawał obrażonego.
– Ja tego nie kontrolowałam – uderzyłam go lekko w ramię i oboje wybuchliśmy śmiechem. – I w ogóle mój tata był baronem narkotykowym! 
– Kolejna rzecz, która dowodzi, że to tylko sen – zaśmiał się.
– On jest zbyt kochany, żeby być złym człowiekiem – na wspomnienie mojego taty zachciało mi się płakać. – Pamiętam ten ból w jego oczach, kiedy mnie tutaj zabierali – spuściłam głowę. – Chciałabym, żeby był ze mnie dumny...
– Jeszcze będziesz miała szanse, żeby to naprawić – uśmiechnął się lekko, co odwzajemniłam. Siedzieliśmy chwilę, milcząc. Myślałam o tym, co robi teraz mój tata. Tak bardzo go zawiodłam... Kiedy stąd wyjdę naprawię wszystkie swoje błędy!
– Okay! Koniec zamulania – krzyknęłam nagle, a chłopak posłał mi rozbawione spojrzenie – teraz powiedz mi skąd znasz Justina i kim on jest.
– No dobrze – westchnął. – To zły człowiek. W twoim śnie był potulnym barankiem, aniołem – wyrzucił ręce w górę. – W rzeczywistości to wcielenie szatana.
– Okay, ale powiedz mi skąd go znasz – zapytałam, coraz bardziej się niecierpliwiąc.
– Kiedy miałem szesnaście lat moi rodzice się rozwiedli – zaczął, a ja już wiedziałam, że ta historia nie będzie należeć do szczęśliwych. – A ja razem z siostrą zostałem z tatą, bo mama była alkoholiczką.
– Przykro mi – spuściłam głowę.
– Parę miesięcy później ojciec znalazł sobie nową kobietę i tak wyszło, że się pobrali – widziałam, że strasznie trudno mu jest o tym mówić. – Miała ona syna…
– Justina – dokończyłam za niego. Przytaknął głową.
– Kiedy tylko zamieszkaliśmy wszyscy razem zaczęły się problemy. Najbardziej skupił się na dokuczaniu mojej siostrze – mówił.
– Jak miała na imię? – złapałam go za rękę, chcąc dodać mu otuchy.
– Melodie – łzy zebrały się w oczach chłopaka i walczył, aby nie wypłynęły. Marnie mu to szło. – Uwielbiał ją dręczyć, a ona nie umiała się obronić, bo miała tylko trzynaście lat. Była siedem lat od niego młodsza i się go bała! – jego wyraz twarzy diametralnie się zmienił. Był zły. – A ten skurwiel czerpał radość z tego, że sprawiał jej ból! Chroniłem ją jak tylko umiałem, ale nie zawsze mogłem być przy niej – znowu posmutniał. – Pewnego dnia posunął się zbyt daleko – jego głos się załamał. Wstałam i podeszłam do niego, przytulając go. Zaczęłam uspokajająco głaskać jego plecy.
– Nie musisz kończyć, jeśli nie chcesz – zbyt wiele kosztowało go opowiedzenie tej historii.
– Chcę – powiedział surowo. – Byli sami w domu, bo akurat wyszedłem po zakupy. Powiedziałem, że wrócę za pięć minut. Miało tak być! Miałem wyjść tylko na chwilę, ale moje auto się zepsuło – po jego policzkach spływały łzy, a ja starałam się je otrzeć. – Kiedy wróciłem było już po wszystkim – podniósł głowę i spojrzał na mnie. – On ją zgwałcił, rozumiesz?!
– Tak mi przykro – mocno przytuliłam się do niego. Staliśmy przytuleni, oboje płacząc. To okropne co zgotował mu Justin. Nie mogę uwierzyć w to jak bardzo różni się od tego chłopaka z mojego snu.
– Nigdy sobie nie wybaczę, że zostawiłem ją samą z tym psycholem – płakał. – Ona zabiła się kilka dni potem. Nie wytrzymała tego. A najgorsze jest to, że Justin całą winę zwalił na mnie i rodzice mu w to uwierzyli.
– Uwierzyli?! – odsunęłam się od niego i spojrzałam w jego oczy, niedowierzając.
– No, a jak myślisz – zaśmiał się ponuro – dlaczego tu jestem?
– Nie – przyłożyłam dłoń do ust. Jak on mógł mu coś takiego zrobić?! Jak własny ojciec mógł go wysłać do pierdla?! Co jest z nim nie tak!
– Tak – spuścił głowę. – Ale jest jeden plus, że tutaj trafiłem.
– Jaki? – zapytałam zdziwiona.
– Poznałem ciebie – podniósł głowę i spojrzał w moje oczy. Uchyliłam usta, ale od razu je zamknęłam, nie wiedząc co powiedzieć.
– Ucieknijmy stąd – zaproponowałam. – Tylko teraz zrobimy to razem – spojrzałam  w dół i złączyłam nasze dłonie – i na dobre.


~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
TA DAM!
Nie mam pojęcia co powinnam teraz napisać xd Spodziewaliście się takiego obrotu spraw? Od początku wiedziałam, że tak chcę zakończyć to opowiadanie. Teraz jeśli tylko będę miała ochotę może powstać druga część. Dajcie mi znać czy ewentualnie byście ją chcieli.
Jest mi naprawdę mega przykro. Przez niecałe 3 miesiące napisałam 32 rozdziały i strasznie zżyłam się z Justinem i Brooke. Będzie mi ich brakować. I zdaję sobie sprawę, że nie jest to idealne opowiadanie, ale hej! Początki nie są łatwe! 
Jestem raczej pewna, że napiszę coś jeszcze. Nie do końca wiem czy to będzie druga część czy zupełnie inna historia. No, ale na razie muszę trochę odpocząć. Potrzebuje jakiejś inspiracji. Może zajrzę tu na początku marca z jakimś nowym opowiadaniem. 
A teraz chciałabym Wam podziękować za wszystkie wyświetlenia i komentarze! Jesteście wielcy, naprawdę. Kiedy zaczynałam to pisać nie sądziłam, że 16 tys. osób zajrzy na moje bloga. A tu proszę! Jestem Wam niezmiernie wdzięczna, że byliście ze mną, dziękuję ♥
Nie będę się z Wami żegnać, bo ja tu wrócę. Także zwykłe "do zobaczenia" wystarczy :D
Dziękuje Wam i do zobaczenia! :D :*

14 komentarzy

  1. Wow!! Epilog mega!! I chciałam się cb spytać czy możesz polecić jakieś inne opowiadania bo nie będe miała co czytać do marca?? :-)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zależy co lubisz ;d mi osobiście bardzo podobało się opowiadanie "Fatalna pomyłka" albo "Diary of life" :D

      Usuń
    2. ,,fatalna pomylka" autorka tego ff ma sporo innych opowiadan ktore sa naprawde super! PolecM :)

      Usuń
  2. Hej..wczoraj zaczelam czytac to opowiadanie...wywolalo we mnie wiele emocji, naprawde sie wciagnelam, jest genialne! Ale mam ochote cie udusic dziewczynk za to zakonczenie! Boze..przeciez ja ich kocham..justin i brooke..o i mieli byc prawdziwi i zyc razem dlugo i szczesliwie...takie okrutne to zakonczenie...cale ff jest super i masz talent do pisania, kreatywnosc i ambitnosc, pomyslowosc a te cechy sa barzzo wazne przy pisianiu ;) ale nie moge sie pogodzic z takim zakonczeniem, plakac mi sie chce! Nie moge sie doczekac az napiszesz jakies kolejne ff ❤ kocham ❤

    OdpowiedzUsuń
  3. Pisz drugą część BłAGAM! zakończenie megaa! Cudne to twoje ff <3

    OdpowiedzUsuń
  4. Wowowowowowowowoowowowow ���� kochaaam cie! 2 część musi byyyyc!

    OdpowiedzUsuń
  5. O matko!!! Koniecznie druga część :D jak zabilas Justina pomyslalam, że Bro się obudzi, a obok będzie Bieber. A tu taka niespodzianka :) najpierw bylam lekko zawiedziona, ale podoba mi się zakończenie :D bo daje Ci szansę na drugą część :D i blagam napisz ją! :3 co ty na to żeby Bro byla z Bradem :* WS

    OdpowiedzUsuń
  6. Witaj, weszłam tutaj przypadkowo i muszę przyznać, że nie żałuję. Przeczytałam Twój tekst i bardzo mi się spodobał. Masz lekki styl pisania, przez co przyjemnie się czyta. Oby tak dalej!
    Chciałabym zaprosić Cię na mój nowy blog z opowiadaniami. Będą to krótkie nowele o różnej tematyce. Na razie zaczęłam od opowiadania o lekarzu-chirurgu, który leczy chore dzieci.
    www.opowiesci-sovbedlly.blogspot.com
    Liczę, że zostawisz po sobie jakiś ślad :)
    Pozdrawiam! Sovbedlly

    OdpowiedzUsuń
  7. No kobieto, no! Te opowiadanie jest niezwykle, niesamowite i niepowtarzalne! I ty się jeszcze nas pytasz, czy chcemy drugą część! OCZYWIŚCIE! Kocham ♥
    Weny kochana, i mam nadzieję, do drugiej części ♥♥♥

    OdpowiedzUsuń
  8. Opowiadanie zostało zgłoszone na Blog Miesiąca. Głos można oddać na naszej stronie głównej spisu lub pod linkiem: http://sonda.hanzo.pl/sondy,256337,85Qb.html

    Kod do ankiety znajduje się na spisie w zakładce "współpraca".
    Pozdrawiamy, załoga spisfanfiction.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  9. Aaaaa! Kocham Cię za ten epilog!!!!!! Jesteś genialna dziewczyno!

    OdpowiedzUsuń

Szablon by Devon