niedziela, 22 listopada 2015

ROZDZIAŁ 2

Albo mam wielkiego farta, albo ludzie stąd to idioci. Nigdy się nie nauczą, że WSZYSTKIE drzwi w tym ośrodku trzeba zamykać. Piwnica - jak zwykle - otwarta. W sumie jestem tu drugi raz. Ale jak przyprowadził mnie tu Brad to drzwi też nie były zamknięte. Okazuje się, że każdy mógłby stąd uciec. Wystarczy zejść do piwnicy, odsunąć szafę i wskoczyć do kanałów, które wyprowadzą cię za teren ośrodka.
Nie pojmuje.
Brad mógł już dawno nawiać. Dlaczego tego nie zrobił? Jeśli ktokolwiek miałby okazje uciec na pewno by to zrobił. Kocham go jak brata, ale czasami go nie rozumiem. Chyba po prostu jest głupi. Kiedyś wrócę tu i zrobię mu pranie mózgu.
Z moich rozmyślań wyrwał mnie dźwięk wiadomości. Swoją drogą to chore, że nawet nie umieją zabrać mi telefonu. Zawsze chowałam go w staniku, a oni nawet by nie pomyśleli, że on tam może być. Wsunęłam rękę do kieszeni i wyciągnęłam telefon.

Od: Brad Do: Brooke
"Musisz się pośpieszyć! Clark chyba ogarnął o co chodzi. Poszedł sprawdzić czy jesteś w pokoju!"

Kurwa. Kurwa. Kurwa.
I co teraz? Kurwa nie! Tylko spokojnie Brooke. Odsuń tą pieprzoną szafe i uciekaj!
Odłożyłam telefon i torbę na bok i naparłam na szafe z całej siły. Cholera! Ani drgnęła. Spokojnie jeszcze raz... I nic. Boże słyszę kroki! Papa wolności. Miałam ochotę usiąść i się rozpłakać. Tego w moim planie nie uwzględniłam. Byłam bezsilna. Cholera ktoś tu zaraz będzie! Brooke idiotko schowaj się! Szybko wzięłam swoją torbę i wskoczyłam do szafy. Czekaj, co? W szafie są pająki... Kurwa. Musze zaznaczyć, że panicznie się ich boje. Kiedy je widzę, nawet te najmniejsze, krzyczę i płaczę. Tak wiem, chore. Jedna z moich licznych fobii. Zamknęłam oczy i już miałam zacząć krzyczeć, kiedy nagle szafa otworzyła się i ktoś szybko zakrył moje usta dłonią. Bałam się. Bałam się, że jeśli otworzę oczy zobaczę Clarka. On mnie zabije. Boże pomóż. Nagle poczułam jak ktoś delikatnie gładzi mój policzek.
- Brooke, otwórz te piękne oczy. To tylko ja - to tylko Brad. Otworzyłam oczy i odetchnęłam z ulgą. Popatrzyłam w jego duże, brązowe oczy i zobaczyłam tam smutek, ból i troskę. Czyżby ma zamiar za mną tęsknić? Znowu nie potrafiłam nic powiedzieć. Wielka gula nagle wyrosła w moim gardle. Miałam ochotę go przytulić i zacząć płakać. Bez dłuższego namysłu zrobiłam to.
- Brad! Tak się bałam, że to Clark. On by mnie zabił. Pomóż mi proszę, boje się! - płakałam kiedy chłopak uspokajająco gładził moje plecy. Muszę przyznać, że to pomogło. W jego ramionach czułam się tak bezpiecznie. Nie chciałam, żeby mnie puszczał. Pierwszy raz spojrzałam na niego inaczej. Nie jak na brata czy przyjaciela. Jak na kogoś więcej, chociaż i tak wiedziałam, że nie mam na co liczyć. Zresztą o czym ja mówię? Właśnie mam zamiar uciec i już nigdy go nie zobaczę. Będę tęsknić jak cholera, ale o zakochaniu się nie ma tu co do gadania.
Brad  był naprawdę przystojny. Miał taką egzotyczną urodę. Umięśniony brzuch i ręce były idealnie wyeksponowane pod szarą koszulką na ramiączkach. Miał założone czarne dresy opuszczone w kroku (uwielbiam kiedy je tak nosił) i do tego białe trampki. Całości dopełniały złote nieśmiertelniki na jego szyi. Swoje piękne, brązowe włosy miał spięte z tylu głowy. Cholera! Był taki gorący! Pierwszy raz miałam ochotę na.... Nie, Brooke. Nie wiesz co mówisz... A może? Nie no poważnie! Pierwszy raz chciałam go pocałować! Zadarłam podbródek i spojrzałam mu w oczy.

BRAD'S POV


Popatrzyła na mnie swoimi pięknymi, zielonymi oczyma. Zobaczyłem w nich smutek i... pożądanie? Zawsze umiałem czytać ludziom z oczu, ale teraz się chyba pomyliłem. Nagle niebezpiecznie zmniejszyła odległość między naszymi twarzami. Chyba się jednak nie pomyliłem... Podniosłem rękę i odgarnąłem kilka kosmyków, które spadły na jej piękną twarz. Cholera! Tak bardzo chciałem ją pocałować! Ująłem jej twarz w dłonie i powoli zmniejszałem i tak już małą odległość między nami. Już miałem ją pocałować, kiedy usłyszałem kroki. Dziewczyna automatycznie się spięła i mocniej wtuliła w mój tors.

- Proszę Brad, chodź ze mną. Nie mogę cię tu zostawić - usłyszałem cichutkie łkanie. Serce rozpadało mi się na kawałeczki, kiedy widziałem ją taką. Tak bardzo chciałem iść razem z nią. Ale nie mogłem. Musiałem tu zostać i dopilnować, żeby Clark  dostał to na co zasłużył.
- Kochanie... - sam nie wiem dlaczego ją tak nazwałem, ale i tak nie otrzymałem odpowiedzi. Wziąłem jej podbródek między kciuka i palec wskazujący i uniosłem jej twarz tak by na mnie spojrzała. - Brooke, ja nie mogę. Pomogłem ci, ale teraz musisz sobie poradzić sama - dalej nie odrywałem wzorku od jej oczy. Były takie piękne. Duże, zielone oczy, w których dawniej, mimo że siedziała w poprawczaku, można było zobaczyć radosne iskierki. A potem ten drań zaczął się nad nią znęcać. I nie myślcie, że nic z tym nie próbowałem zrobić! Nie raz pobiłem go tak, że Brooke miała spokój przez następne 2 tygodnie, dopóki ten frajer nie wróci ze szpitala. Przedłużyli mi przez to odsiadkę o rok. Ale było warto. Właśnie - było. Kiedy był w szpitalu wymyślił genialny plan. Za każdym razem kiedy ja dotknę go, on dotknie Brooke dwa razy mocniej. Nie mogłem jej na to narazić. Nic nie mogłem zrobić. Byłem bezsilny i to bolało i boli najbardziej. W końcu się do czegoś przydam i dam dziewczynie to na co zasługuje - wolność.
Nawet nie zauważyłem kiedy Brooke odsunęła się ode mnie. Stała oparta o szafe z rękoma założonymi na piersi patrząc na mnie. Westchnęła głośno czym przerwała moje przemyślenia.
- Co jest? Postanowiłaś zostać? - byłem zdezorientowany jej zachowaniem.
- Nie potrafię odsunąć szafy. Jest za ciężka - spuściła głowę, żeby włosy zasłoniły jej twarz. Mogę dać sobie rękę uciąć, że się zarumieniła. Nienawidziła kiedy nie umiała czegoś sama zrobić. Nie lubiła prosić innych o pomoc. Wszystko starała się robić sama. A zwłaszcza jeśli chodziło o kobiety i mężczyzn. Uważała, że kobiety są na tyle samodzielne, że w niczym nie potrzebują naszej pomocy. Jeśli musiałaby wnieść lodówkę na 6 piętro zrobiłaby to. Tak mi się wydaje. Ale tym razem raczyła skorzystać z mojej pomocy, jestem z niej dumny.
- Pani pozwoli - łobuzerski uśmieszek pojawił się na moich ustach, kiedy delikatnie odepchnąłem dziewczynę od szafy. Oparłem się rękoma i bez większego wysiłku popchnąłem stary mebel. - Proszę  bardzo. Ale za to należy się nagroda - uśmiech nie schodził mi z ust kiedy pokazałem palcem swój policzek. Podeszła do mnie, stanęła na placach i przyłożyła swoje ciepłe usta do mojego policzka delikatnie go muskając.
- Dziękuje - wymamrotała tak cicho, że ledwo to usłyszałem. Wzięła swoją torbę i przewiesiła ją przez ramię. Otworzyła właz i weszła do środka. - Trzymaj za mnie kciuki - posłała mi ostatni uśmiech i zniknęła w ciemnościach.
- Trzymaj się Brooke - pomachałem jej, chociaż wiedziałem, że i tak tego nie zobaczy - Mam nadzieję, że jeszcze kiedyś się zobaczymy - spuściłem głowę i zamknąłem za nią właz, po czym zasunąłem szafę. Wychodząc z piwnicy byłem w szoku. Pierwszy raz widziałem tyle osób krzątających się po całym ośrodku.
- Co tu się dzieje? - złapałem Thomasa za ramię.
- Stary gdzieś ty był! Cały ośrodek jest zaangażowany w szukanie tej laski spod 203! Kto ją znajdzie będzie miał skrócony wyrok! - mówił to tak entuzjastycznie, że miałem ochotę uderzyć go w twarz. Jeśli ktoś myśli, że wsypie moją małą Brooke, to się grubo myli.
- Powiedz wszystkim, że mają wracać do swoich pokoi - powiedziałem najspokojniej jak tylko umiałem.
- Ale stary... - nie zdążył dokończyć, bo moja pięść spotkała się z jego twarzą. Zachwiał się na piętach i poleciał na ścianę.
- Nie. Mów. Do. Mnie. Stary. - wysyczałem każde słowo pojedynczo, tak aby mnie dokładnie zrozumiał. - A teraz rusz swoją dupę i zrób co mówię albo przywalę ci jeszcze raz - popatrzyłem na niego z pogardą.
- Spoko sta... Luz, już idę - powiedział ze strachem w oczach. Uwielbiam mieć nad ludźmi kontrole. W sumie to zabawne jak się mnie boją. Minąłem wystraszonego chłopaka i ruszyłem w kierunku mojego pokoju. Wszedłem do środka i rzuciłem się na łóżko, nie fatygując się nawet, żeby zdjąć buty. Skrzyżowałem ręce pod głową i zamknąłem oczy. Od razu zobaczyłem uśmiech Brooke. Cholera, będzie mi jej brakować. Mam nadzieje, że jeszcze kiedyś się zobaczymy. Z tą myślą odpłynąłem do krainy snów.


~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~


Tak o to mamy już 2 rozdziały! Zrobiłam też zakładkę "bohaterowie" i jest nowy szablon. Mam nadzieję, że Wam się podoba ;)

Brak komentarzy

Prześlij komentarz

Szablon by Devon