środa, 25 listopada 2015

ROZDZIAŁ 5

- Jaxon to nie fair! Ja pierwsza wzięłam ten samochodzik! - założyłam ręce na piersi i zrobiłam naburmuszoną minę. Siedziałam już 3 godziny z chłopakiem i bawiłam się autkami. To moja zabawa z dzieciństwa. Nie byłam taką zwykłą dziewczynką, która uwielbiała różowy kolor, była fanką wszystkich księżniczek i kochała lalki. Podczas gdy moje koleżanki przebierały się w ubrania swoich mam i malowały ich kosmetykami, ja grałam w piłkę i chodziłam po drzewach. Chodziłam z tatą i bratem na ryby. Rzadko przebywałam z mamą, czego teraz trochę żałuję. Często mi powtarzała, że przez to jaka jestem nie znajdę sobie chłopaka. Niby płeć przeciwna ma widzieć we mnie tylko dobrego kumpla, z którym można iść na piwo, pośmiać się i powygłupiać. Ona nie miała racji. W końcu znajdę tego jedynego, a jej będzie głupio, że tak mnie potraktowała. Nigdy nie zapomnę jak zapytała mnie czy aby na pewno jestem dziewczyną.
Zabolało. I to bardzo.
Udowodnię jej jak bardzo się myliła mówiąc takie rzeczy. Zobaczysz mamo! Kiedyś będę miała dzieci i męża i psa i kota, zobaczysz! Chciałabym, żeby była ze mnie dumna. Nigdy tego od niej nie usłyszałam. I nie usłyszę.
Mimo wszystko, moim autorytetem był mój brat. Starałam się robić wszystko tak jak on. Można powiedzieć, że chciałam być taka jak on. Co po części mi się niestety udało...  W szkole zawsze uchodziłam za chłopczyce. Nigdy jakoś nie przejmowałam się swoim wyglądem. Oczywiście im byłam starsza tym bardziej się to zmieniało i obecnie lubię się stroić, malować i te inne wszystkie bzdury, które dziewczyny w moim wieku lubią robić. Co nie zmienia faktu, że zbyt dużo nawyków zostało mi po bracie.
Szkoda.
- Halo Bro! Umalłaś? - z moich przemyśleń wyrwał mnie Jaxon machając swoją malutką rączką przed moją twarzą. Uwielbiałam kiedy mnie tak nazywał. A kiedy zapytałam skąd pomysł na takie przezwisko powiedział mi, że jego brat mówi tak do swoich kolegów i bardzo mu się to podoba. Tak swoją drogą, nic nie wiedziałam o chłopcu. Postanowiłam się czegoś dowiedzieć.
- Jaaaaaaaxon... - przerwałam i czekałam na reakcję chłopca. Ten tylko spojrzał na mnie i czekał, aż zacznę kontynuować. - Powiesz mi coś o twoim rodzeństwie?
- Ale co? - zmarszczył brwi. - Mam blata i siostle i ich nie lubię. Moze lubię trochę blata, bo kupuje mi zabawki, ale nie lubię siostly bo mi je zabiela - na podkreślenie swoich słów tupnął nóżką w podłogę. To było takie słoooodkie. Dobra, wiedziałam, że brata, bo przed chwilą o tym wspomniał, ale myślałam, że też jakiegoś małego. Ale skoro kupuje mu zabawki to musi być starszy,.. Muszę się jeszcze czegoś dowiedzieć.
- A oni też mają takie śliczne imiona jak ty? - posłałam mu mój uśmiech numer 3. Nie myślcie sobie, że próbuje uwieść czterolatka. Po prostu uwielbiam jak Jaxon się zawstydza. Wtedy chowa swoją twarz w dłoniach i siedzi tak dopóki nie powiem mu, żeby wyszedł bo robi mi się smutno jak go nie widzę. Czy wspominałam, że uwielbiam bawić się z dziećmi? Tym razem też się nie zawiodłam. Spojrzałam na chłopaka, a on siedział z twarzą ukrytą w dłoniach.
- Jaxon proszę wyjdź. Nie widzę cię i jest mi bardzo smutno - zrobiłam smutna minę i spuściłam głowę. Nagle poczułam jak ktoś rzuca mi się na szyje. Bez wahania go do siebie przytuliłam. Można powiedzieć, że kochałam go jak własnego brata.
- To jak? Powiesz mi te imiona? - zapytałam spoglądając mu w oczy.
- Justin i Jazmyn - powiedział to bardzo powoli i nadzwyczaj dokładnie, jakby bał się, że go nie zrozumiem. Pokiwałam głową na znak, że rozumiem. Ale informacji nadal było mi mało. Postanowiłam zapytać o coś jeszcze.
- A ile lat ma twój brat? - zapytałam spoglądając na czerwony samochodzik, który trzymałam w ręce. Nie usłyszałam odpowiedzi, więc spojrzałam na niego. Stał z wielkim uśmiechem na twarzy i patrzył w jakiś w punkt za mną. Zmarszczyłam brwi i już chciałam coś powiedzieć, kiedy ktoś mi przerwał.
- Mam 21 lat jeśli tak bardzo cię to interesuje - zesztywniałam. Moje oczy otwarły się tak szeroko, że myślałam, że zaraz wylecą. Kurwa! Co zrobić?! Tylko nie pokazuj swojej twarzy. Ale o Boże, jego głos. Taki głęboki, z lekką chrypką. Chciałam, żeby powiedział coś jeszcze. 
- Kim jesteś? - moje życzenie się spełniło. Naprawdę nie wiedziałam co zrobić. Nagle poczułam na swoim ramieniu czyjąś dłoń. I niestety nie Jaxona. Po pierwsze była zbyt duża, a po drugie maluch cały czas stał przede mną przypatrując się mi w skupieniu, jakby chciał zapamiętać każdy szczegół mojej twarzy. 
Powoli podniosłam palec i przyłożyłam go do ust, sygnalizując, żeby Jaxon się nie odzywał. Cała drżałam. Brat dzieciaka musiał to wyczuć, bo automatycznie zabrał rękę z mojego ramienia.
- Spokojnie, nic ci nie zrobię - ponownie usłyszałam jego głos i nogi się pode mną ugięły. - Powiedz mi tylko kim jesteś, co tu robisz i dlaczego bawisz się z moim bratem w środku nocy? - podniósł trochę głos, co przeraziło mnie do tego stopnia, że szybko podniosłam się z ziemi i nie zwracając uwagi na nic szybko wybiegłam z pokoju, żeby Justin nie zdążył mnie złapać.
Teraz już znam jego imię i muszę przyznać, że jest piękne.
Sikam tęczą.
Nie spoglądając za siebie, W mgnieniu oka dobiegłam do okna i bez problemu przez nie przeszłam. Podbiegłam do płotu, przeskoczyłam go i jak najszybciej pobiegłam w dół ulicy, prosto do mojej kamienicy.

Justin's POV
Stałem w pokoju mojego brata nie za bardzo wiedząc co się przed chwilą stało. Kim była ta dziewczyna? Skąd ona się tu wzięła? Dlaczego bawiła się z moim bratem? W mojej głowie krążyło mnóstwo pytań. Nie wiedziałem co mam teraz zrobić. Pobiec za nią? Wrócić do pokoju i udawać, że nic nie widziałem czy zostać tutaj i wypytać o wszystko Jaxona? A co jeśli ona coś mu zrobiła? O Boże, mój brat! Nagle oprzytomniałem i od razu do niego podbiegłem, kucając przed nim.
- Jaxon! Wszystko w porządku? Nic cie nie zrobiła? Dlaczego mnie nie zawołałeś! Kim ona była? Boże Jaxon! - zasypałem go pytaniami, przyciągając do siebie. Przytuliłem go tak mocno, że poczułem jego malutkie piąstki na moim torsie. 
- Puść mnie! Duse się! - krzyczał, przez co od razu go puściłem. Ale nadal trzymałem go za ręce jakby ktoś miałby go zabrać.
- Przepraszam, ale powiedz mi. Kto to był? - spojrzałem mu w oczy, a on tylko spuścił głowę i zaczął rysować jedną nogą kółka na podłodze. 
- Nikt - powiedział tak cicho, że ledwo go usłyszałem. Nikt? Moje oczy otworzyły się. Dlaczego mój brat nie chciał mi normalnie odpowiedzieć? Zacząłem się irytować. Ten dzieciak zacznie mówić.
- Gada... - w odpowiedniej chwili ugryzłem się w język. Z przyzwyczajenia chciałem podnieść głos i wydusić z niego wszystko, za wszelką cenę. Na chwile zapomniałem, że jest moim młodszym bratem i nie mogę z nim postępować tak jak to robię z innymi.
Ale żeby nie było, nie jestem jakimś potworem, spokojnie.
- Jaxon, proszę powiedz mi kto to - westchnąłem, starając się uspokoić. Chłopak tylko pokiwał głową i wyrwał się podchodząc i kładąc się do łóżka. Kurwa. 
- Dlaczego nie chcesz mi powiedzieć? - spojrzałem na niego surowo, przez co schował się pod koc. Był chyba trochę zbyt wrażliwy, jak na moje oko.
- Bo jej obiecałem - jego głos był tak słaby i cichy jakby dochodził z innego pomieszczenia, kiedy on był zaraz koło mnie.
- Ale ona mogła ci coś zrobić, nie znasz jej. Dlaczego po mnie nie przyszedłeś? - powiedziałem z wyrzutem, patrząc mu prosto w oczy. Jaxon nic nie odpowiedział. Kurde, to trudniejsze niż myślałem. - A powiesz mi coś o niej? 
Mały zachichotał, a ja nie miałem pojęcia o co mu chodzi. Zmarszczyłem brwi, czekając, aż wyjaśni mi o co chodzi. Kiedy tego nie zrobił, dałem mu ręką znak, żeby kontynuował.
- Bo Bro dzisiaj zapytała o to samo tylko ze o ciebie - zachichotał ponownie, przez co i ja się lekko uśmiechnąłem. Ten dźwięk był dla mnie jak muzyka.
- Tak? I co jej powiedziałeś? - Byłem ciekaw, co takiego mój brat jej naopowiadał. Miał dużą wyobraźnię, więc mogłem spodziewać się wszystkiego. A ja niestety usłyszałem tylko jak pytała o mój wiek. 
- Nic takiego - wzruszył ramionami - tylko ile masz lat i twoje imię.
Szczerze? Trochę posmutniałem. Nie mam pojęcia dlaczego, ale miałem nadzieje, że mój brat opowiedział jej jak jestem kochany.
I skromny.
- To teraz ty powiedz mi coś o niej - powiedziałem spokojnie, bawiąc się swoimi sznurkami od dresów.
- Ma na imię Brooklyn, ale woli jak mówi się na nią Brooke. Ale ja mówie Bro, bo tak mi się podoba i jej chyba też - uśmiechnął się pokazując swoje ząbki - ma biale wlosy i slicną buzie - po tych słowach schował swoją twarz w dłoniach.
No to już wiemy dlaczego mój brat nic mi nie powiedział. Nie chciał się z nią nikim dzielić!  A to spryciarz. Moja krew. Byłem z niego dumny.
- Miała białe włosy? - zapytałem będąc trochę zdziwiony tym kolorem. Ale w dzisiejszych czasach wszystko jest możliwe.
- Noooooo - przeciągnął - moze nie biale ale takie jasne - uśmiechnął się.
- I co jeszcze? - z jakiegoś dziwnego powodu chciałem wiedzieć o niej jak najwięcej się dało.
- I zapytałem ją czy ma chłopaka - zatrzymał się kiedy ja zacząłem kaszleć, ponieważ zakrztusiłem się własną śliną. Czy ja dobrze usłyszałem?
- Czekaj? Ty zapytałeś ją czy ma chłopaka? - nie mogłem uwierzyć, że takie coś wyszło z ust mojego czteroletniego brata. No właśnie! Był taki mały, a taki mądry.
- No tak - popatrzył na mnie jak na kosmitę. Ktoś mi powie co tu się dzieje? - I ona powiedziała, że chłopaki to dupki i że kocha tylko mnie - wyszczerzył się i byłem pewien, że ten mały będzie kiedyś magnesem na kobiety. Ale czekaj? Czy on powiedział "dupek"? Chyba będę musiał sobie porozmawiać z tą dziewczyną.
- Kocha cie? A ile razy się już z nią spotkałeś? - nie wiedziałam o co go zapytać. Miałem mnóstwo pytań.
- Bajdzo, a ja bajdzo kocham ją - zignorował moje drugie pytanie. - Ale tak patrzę na ciebie i chyba ty kochałbyś ją bajdziej niż ja - po tych słowach posmutniał. Co? Nie rozumiem.
- Dlaczego tak uważasz? - chciałem się dowiedzieć co siedzi w jego głowie.
- Bo ona jest stala i ty tez. A ja jestem jesce mały i jesce bajdziej kocham Mele z przedskola - na jego twarzy pojawił się ogromny uśmiech. No tak! Całkowicie zapomniałem. Jaxon przyszedł kiedyś do mnie i zaczął opowiadać o jakiejś koleżance z przedszkola, którą bardzo bardzo bardzo kocha. Jak ona miała? Chyba Melanie. Nieważne. Ale muszę przyznać, że kochliwy z niego chłopak.
- Oj stary - podszedłem bliżej i poczochrałem jego włosy. - Ty już się lepiej tak nie zakochuj, bo jeszcze dzieci narobisz  czy ja to powiedziałem? Uderzyłem się mentalnie w twarz, że taki tekst skierowałem do dziecka.
Justin jesteś geniuszem.
Jaxon zmarszczył brwi, a ja tylko pokiwałem głową.
- Pogaduchy pogaduchami, ale jest już 3:24 i myślę, że powinieneś już dawno spać - nachyliłem się i delikatnie pocałowałem go w czoło. - Dobranoc maluchu.
Odwróciłem się i już miałem wychodzić, kiedy usłyszałem chichot za sobą. Spojrzałem na brata i zmarszczyłem brwi, nie wiedząc o co chodzi.
- Co jest? - zapytałem zdezorientowany.
- Kiedy Brookie musi jus iść zawse daje mi całusa w cółko, a dzisiaj tak sybko uciekła... - po tych słowach zatrzymał się wzdychając, ale już po chwili kontynuował - więc ty mi dałeś całusa! 
Nic nie odpowiedziałem tylko pokiwałem głową z rozbawieniem. Co za dzieciak. Uśmiechnąłem się do siebie myśląc o tym, z jakim przejęciem Jaxon to wszystko opowiadał.
Wszedłem do swojego pokoju i rzuciłem się na łóżko. Westchnąłem analizując wszystko co się przed chwilą stało. No więc od zakładam dłuższego czasu, do mojego brata przychodzi jakaś dziewczyna, o której wiem tyle, że jest stara tak jak ja, ma jasne włosy i ma na imię Brooklyn. Ładnie imię. Aaa! No i oczywiście nie ma chłopaka. Uśmiechnąłem się na tę myśl. 
Naprawdę?
Ale skąd ona się tu wzięła? Właściwie wiem tyle co nic. Mam nadzieję, że jutro przyjdzie i tym razem nie ucieknie i wszystko mi wyjaśni. 
Położyłem głowę na poduszkach, przykrywając się kocem pod samą szyję. Westchnąłem ostatni raz, po czym zamknąłem oczy i już po chwili zasnąłem. 


~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Mamy już 5 rozdział :D 
Wielkie dzięki za wszystkie wyświetlenia! 

2 komentarze

Szablon by Devon