niedziela, 6 grudnia 2015

ROZDZIAŁ 15

Justin's POV
Siedziałem zniecierpliwiony przy barze co chwile zerkając na telefon. Miała napisać jak będzie w domu. Od jej wyjścia minęło już ponad godzinę, więc nawet jeśli czołgałaby się już powinna być w mieszkaniu. Wybrałem jej numer i zadzwoniłem. Znowu nic. Gwałtownie podniosłem się i zabierając swoją kurtkę wyszedłem z klubu. Wsiadłem do auta i wyjechałem na ulicę. Teraz tak sobie myślę, że nie wiem gdzie ona mieszka. Cholera! Wyciągnąłem telefon i wybrałem numer do Mony.
- Cześć - przywitałem się - Nie wiesz gdzie mieszka Brooke?
- Nie wiem - odpowiedziała - A coś się stało?
- Miała do mnie zadzwonić jak wróci do domu - wyjaśniłem.
- Ostatnio spotkałyśmy się w kawiarni przy St. Cloud i ona przyszła na nogach, więc musi gdzieś tam niedaleko mieszkać. Szukaj w tamtej okolicy - mówiła spokojnie. Swoją drogą to chciałbym widzieć to ich spotkanie.
- Dzięki - rzuciłem i rozłączyłem się. 
Zawróciłem szybko, bo jechałem w przeciwnym kierunku. Dojechałem do kawiarni, o której mówiła Mona. Zamknięte. Przecież jest przed 24:00, czego miałem się spodziewać. Jechałem powoli uważnie rozglądając się na boki. Szukałem czegoś co przykuje moją uwagę. W końcu wjechałem na jakieś osiedle. Przy domach stały skrzynki pocztowe, a na nich napisane były nazwiska. Teraz pójdzie już z górki. Zaparkowałem samochód i wysiadłem, podchodząc do pierwszego domu. 
- Nie, nie, nie... - mijałem kolejne skrzynki, jednak na żadnej nie pisało tego czego szukałem - Cholera!
Rozejrzałem się po okolicy. Może po drugiej stronie będę miał więcej szczęścia. Przeszedłem przez drogę i moje oczy zaświeciły się kiedy mój wzrok wylądował na skrzynce z napisem "Curtis". Wszedłem na podwórko i podszedłem do drzwi. Zapukałem, ale nie uzyskałem żadnej reakcji. Obszedłem dom dookoła. Wszędzie było ciemno. A co jak jej w domu nie ma? Ktoś ją porwał? W mojej głowie zaczęły się rodzić czarne scenariusze. Nagle dostrzegłem, że w jednym pokoju jest otwarte okno. Podszedłem do drzewa obok i wspiąłem się na nie, sprytnie przeskakując do okna. W środku panowała całkowita ciemność. Rozejrzałem się po pokoju i zauważyłem małą postać skuloną w rogu pomieszczenia.
- Brooke! - podbiegłem do niej mocno ją do siebie tuląc - Co się stało skarbie?
- Ttt...tam - wskazała drżącym palcem na łazienkę. Nic nie mówiąc pocałowałem ją w czoło i wstałem kierując się do drzwi, na które pokazała dziewczyna. Uchyliłem je delikatnie i zajrzałem do środka. Było ciemno i nic nie umiałem zobaczyć. Oświeciłem światło i to co zobaczyłem sprawiło, że ugięły się pode mną nogi. Nie mogę powiedzieć, że nie byłem przyzwyczajony do takich widoków, ale cholera! Każdy normalny człowiek przejąłby się takim widokiem i ze mną nie było inaczej. Łazienka była cała we krwi. Na lustrze był napis, którego nie mogłem przeczytać, bo był zamazany. W wannie leżał cały zakrwawiony człowiek. Szybko wyszedłem z pomieszczenia i zamknąłem drzwi na klucz. Podszedłem do przerażonej dziewczyny i wziąłem ją na ręce. Zarzuciła swoje chude ręce na moją szyję, żeby nie spaść. Przecież i tak bym jej nie upuścił. Zszedłem na dół, kierując się w stronę wyjścia. Musiałem ją stąd zabrać. Nie była tutaj bezpieczna. Podszedłem do auta i jedną ręką ostrożnie otworzyłem drzwi i posadziłem dziewczynę na siedzeniu pasażera. Szybko obiegłem auto i wsiadłem za kierownice. 
- Dokąd mnie zabierasz?- wychlipała. Mogłem zobaczyć w jej oczach strach. Nigdy wcześniej nie widziałem tak przerażonej osoby, naprawdę. 
- Jak najdalej stąd - chwyciłem jej dłoń i złożyłem na niej delikatny pocałunek - Nie możesz mieszkać w tym domu.
 Brooke nic nie odpowiedziała tylko pokiwała głową. Chyba teraz było jej wszystko obojętne. Nie do końca wiedziałem gdzie mam jechać. Do klubu jej przecież nie zabiorę. Wyciągnąłem telefon i wybrałem numer.
- Matt! - niemalże krzyknąłem - Zbierz wszystkich i jedźcie do mnie. Mamy coś do załatwienia - Ukradkiem spojrzałem na Brooke, która wpatrywała się prosto przed siebie, a po jej policzkach spływały łzy. Nie czekając na odpowiedź przyjaciela, rozłączyłem się i wrzuciłem telefon do kieszeni. 
- Od dzisiaj będziesz mieszkać u mnie - posłałem jej delikatny uśmiech. Dziewczyna nawet na mnie nie spojrzała tylko ledwo widocznie pokiwała głową. Po 20 minutach byliśmy już pod moim domem. Wysiadłem z auta szybko biegnąc na drugą stronę. Wziąłem ją na ręce i nogą zamknąłem drzwi, kierując się do domu. Postawiłem ją na chwilę na ziemi, żeby otworzyć drzwi. Weszła do środka nie czekając na nic, jednak prędko do niej podszedłem i włożyłem jedną rękę pod jej kolana, a drugą umieściłem na plecach. Wtuliła się we mnie zamykając oczy.
- Dziękuję - wyszeptała.
- Dla ciebie wszystko księżniczko - pocałowałem jej czoło i ruszyłem w stronę schodów. Wszedłem do góry, kierując się do mojej sypialni. Będąc w środku zamknąłem nogą drzwi i podchodząc do łóżka, delikatnie ją na nim położyłem. Otworzyła oczy i popatrzyła w moje. Przez co ta dziewczyna musi przechodzić... Podniosła się tak, że nasze twarze dzieliło kilka centymetrów. Umieściła dłoń na moim policzku cały czas utrzymując ze mną kontakt wzrokowy. Chwyciłem jej dłoń i przyłożyłem do ust delikatnie ją całując. Uśmiechnęła się niewinnie, przygryzając wargę. Była taka piękna. Popatrzyłem na jej usta, a potem z powrotem na jej oczy. Widziałem tam strach, ale coś na wzór pożądania? To dało mi motywacje do tego co zrobiłem potem. 
Przybliżyłem się do niej i delikatnie musnąłem jej usta. Dziewczyna jednak chciała więcej, bo ujęła moją twarz w swoje dłonie i lekko pocałowała moje usta. Na początku byłem w szoku, ale kiedy mój mózg zarejestrował co się dzieje odwzajemniłem pocałunek. Całowała mnie delikatnie, z pasją. Przejechałem językiem po jej dolnej wardze, prosząc o dostęp. Chętnie mi go dała i już po chwili badałem jej podniebienie, a potem nasze języki stoczyły zaciętą walkę. Nagle do naszych uszu dobiegł dźwięk dzwonka. Dziewczyna podskoczyła zaskoczona tym odgłosem. 
- Spokojnie - odsunąłem się, ostatni raz muskając jej pulchne usta - Chłopaki przyjechali.
Podniosłem się z łóżka i poszedłem otworzyć drzwi. Cały czas czułem za sobą jej obecność. 
- Siema stary - pierwszy wszedł Chris, witając się ze mną. W jego ślady poszedł Matt, Jake, Colin i John. Brakowało tylko Mony.
- Gdzie Mona? - zmarszczyłem brwi.
- Powiedziała, że przyjedzie trochę później - wzruszył ramionami Matt - Musiała coś załatwić. 
Odwróciłem się na pięcie kierując się do salonu. Wskazałem ręką na kanapę, żeby usiedli. Zająłem fotel, a widząc zdezorientowaną Brooke, pociągnąłem ją do siebie. Wylądowała na moich kolanach, więc posłałem jej łobuzerski uśmieszek. 
- Co się stało, że musieliśmy tu przyjeżdżać? - westchnął znudzony Jake.
- Jeśli chciałeś się pochwalić, że mieszkasz z Brooke, było to zrobić przez telefon - przewrócił oczami Matt. 
- To tylko chwilowe - wtrąciła dziewczyna ledwo słyszalnym głosem. Wszystkie oczy zwróciły się w jej stronę, a ja mogłem zobaczyć jak się rumieni. 
- Co to znaczy? - zapytał Matt.
 Popatrzyłem na Brooke, szukając pozwolenia, aby opowiedzieć o dzisiejszym zajściu. 
- Jak chcesz możesz iść do góry - wyszeptałem do jej ucha.
- Nie, wolę zostać z wami - wypowiedziała cicho, drżącym głosem. 
- No dobrze - westchnąłem i spojrzałem na zaciekawionych chłopaków - Frajer, który zabił Douga teraz uderzył w Brooke.
- Jak to uderzył!? - Matt gwałtownie się podniósł, na co mogłem poczuć jak dziewczyna się spina. Pogładziłem jej ramiona uspokajająco, na co otrzymałem jej uśmiech. 
- Kiedy wróciłam do domu, drzwi były otwarte. Weszłam do środka i w łazience znalazłam trupa - Brooke zabrała głos.
- Jak to trupa? - powiedział Colin z niedowierzaniem w głosie.
- A na lustrze był jakiś napis, ale nie wiem co tam pisało, bo było zamazane - spojrzałem wyczekująco na dziewczynę, licząc, że ona nam to powie. Jednak milczała wpatrując się w podłogę. Bała się, to pewne.
- Hej! - kucnął przed nią Matt. Muszę przyznać, że czułem się dziwnie. Mam dziewczynę na kolanach, a przed nami klęczy jakiś chłopak. Zabawna sytuacja - Nie bój się, nic ci tutaj nie grozi. Jesteśmy tu wszyscy, żeby cię obronić. 
Dalej zero reakcji. Jakby zastygła. Odwróciłem ją w swoją stronę, tak żebym mógł zobaczyć jej twarz. Była cała mokra od łez. Wyplątała się z mojego uścisku i biegiem rzuciła się do góry. Chciałem za nią iść, ale poczułem uścisk na moim ramieniu. 
- Daj spokój - powiedział z powagą Colin - Musi sobie to wszystko przemyśleć. 
Westchnąłem i wróciłem na miejsce. 


Brooke's POV
Wbiegłam do sypialni i zatrzasnęłam za sobą drzwi. Upadłam na kolana i ukryłam zapłakaną twarz w dłoniach. Kolejny raz płakałam mimo, że bardzo starałam się nie. To jest silniejsze ode mnie. Czułam, że zaczynam znowu świrować. Podniosłam się i na trzęsących się nogach podeszłam do szafki. Zaczęłam ją przeszukiwać, z nadzieją, że znajdę coś co mnie uspokoi. Znalazłam paczkę papierosów i zapalniczkę. Wyjęłam jednego i wyszłam balkon. Oparłam się o ścianę, żeby po chwili się po niej zsunąć. Włożyłam papierosa do ust i odpaliłam mocno się nim zaciągając. Dym wleciał do moich płuc pozostawiając po sobie przyjemne uczucie. Po chwili wypuściłam go i powtórzyłam czynność kilka razy. Poniosłam się i oparłam ręce na barierce. Chwile przyglądałam się czerwonej końcówce papierosa. Ostatni raz przyłożyłam go do ust, po chwili go wyrzucając. Zaczęłam wpatrywać się w widok przede mną. Nagle mój wzrok padł na ubraną na czarno postać przed podwórkiem. Zamarłam. To on. Cofnęłam się wracając do pokoju. Po moich policzkach ponownie zaczęły ściekać łzy. Usiadłam pod ścianą i przyciągnęłam kolana do piersi. Nawet nie zdawałam sobie sprawy, że coś trzymam w dłoni, dopóki tego nie upuściłam. Podniosłam przedmiot i zaczęłam mu się przyglądać. 
Witaj stara przyjaciółko.
Zaczęłam nerwowo odpalać i gasić zapalniczkę.
- Cholera - krzyknęłam głośno, kiedy się oparzyłam. Nagle usłyszałam kroki na schodach, a po chwili do pokoju wbiegli chłopaki ze zmartwionymi wyrazami twarzy. 
- Co się stało? - podszedł do mnie Justin.
- Nic takiego - wzruszyłam ramionami - Tylko się oparzyłam. 
- Dlaczego używałaś zapalniczki? - zdziwił się Chris. I co ja mam mu odpowiedzieć? Zaczęłam się jeszcze bardziej trząść, a z moich oczu poleciała kolejna porcja łez. Nie chciałam, żeby wiedzieli o mojej chorobie.
- Nie widzisz paczki fajek na szafce? - nagle nie wiedząc skąd pojawiła się Mona, która mnie uratowała. Posłałam jej spojrzenie mówiące "dziękuję" na co ona delikatnie kiwnęła głową. Podeszła do mnie i mocno przytuliła. 
- To my was zostawimy - powiedział Justin i wszyscy wyszli z pokoju, zostawiając mnie z Moną.
Usiadła przede mną i czułam, że patrzy na mnie. Ja bałam się spojrzeć na nią. Nie wiem dlaczego, po prostu.
- Co się stało kochanie? - usłyszałam jej głos. Wolałam ją w takiej wersji, niż jako "nie patrz się na mnie, bo cię zabiję".
- On tu był - wyszeptałam - Chciał mi coś zrobić. On mnie zabije, bo wam powiedziałam. 
- Kto tu był? - odważyłam się na nią spojrzeć i zobaczyłam zdezorientowanie na jej twarzy. Nic więcej im nie powiem. I tak już za dużo wiedzą - Proszę Brooke, powiedz mi. Inaczej ci nie pomożemy.
- Nie możecie pomóc - wyszeptałam i wstałam kierując się do łazienki. Złapałam klamkę i już miałam ją nacisnąć, kiedy przypomniałam sobie widok z mojego domu. Bałam się, że jak wejdę do środka zobaczę to samo.
- Co się stało? - podeszła do mnie Mona i sama weszła do środka.
- Nic - wymamrotałam i spuściłam głowę mijając ją. Wypchnęłam ją z łazienki i zamknęłam drzwi na klucz. Podeszłam do lustra i spojrzałam na siebie. Wyglądałam potwornie. Pokręciłam głową i usiadłam przy ścianie. Przyciągnęłam kolana do piersi i położyłam na nich głowę. Nim się spostrzegłam zasnęłam. 


Justin's POV
Jak na zawołanie odwróciliśmy głowy, kiedy usłyszeliśmy kroki na schodach. Po chwili do pokoju weszła Mona, siadając między Colinem a Johnem.
- Jak się trzyma? - zapytałem niepewnie. Bałem się tego co mam usłyszeć. 
- Jest w totalnej rozsypce. Boi się własnego cienia - westchnęła - Powiedziała mi, że on tu był, że chce ją zabić, bo za dużo nam powiedziała. 
- Jaki on? - zapytałem - Chodzi jej o tego psychola, który zabił Douga?
- Wydaję mi się, że tak - pokiwała powoli głową.
- Trzeba ją zapytać o niego. Im więcej nam powie tym lepiej - powiedział John.
- To nie takie proste - Mona wstała i zaczęła chodzić po pokoju - Nic nam o nim nie powie, bo się boi.
- Jak to?- zmarszczyłem brwi - Przecież inaczej jej nie pomożemy.
- To samo jej powiedziałam - wyjaśniła - Ale ona i tak nic nie powiedziała. Za bardzo się boi. 
Zapadła cisza. Wszyscy byli pogrążeni w swoich myślach. Jak pomóc komuś, kto odrzuca tę pomoc? Nie wiem ile tak siedzieliśmy. 10 minut czy kilka godzin. Ale zaczęło mi tu kogoś brakować.
- Gdzie jest Brooke? - zapytałem patrząc na Monę.
- Była w łazience jak wychodziłam - wzruszyła ramionami, ale jej oczy pokazywały jak bardzo się o nią martwiła. Nic nie odpowiedziałem tylko wstałem, kierując się do mojej sypialni. Po chwili byłem w pokoju. Rozejrzałem się po pomieszczeniu, ale nigdzie Brooke nie było. Zobaczyłem jak z łazienki dochodzi światło. Podszedłem i zapukałem.
- Brooklyn otwórz - zero odpowiedzi - Proszę otwórz! - zacząłem się denerwować. Mimo, że natarczywie dobijałem się do środka, nie otrzymywałem żadnej reakcji. Podszedłem do szafki i zacząłem ją przeszukiwać. Miałem uniwersalny klucz do wszystkich drzwi i nareszcie miał mi się do czego przydać. Znalazłem! Szybko podszedłem do drzwi i włożyłem klucz do dziurki. Delikatnie go przekręciłem i wszedłem do środka. Moje oczy rozszerzyły się, kiedy zobaczyłem Brooke leżącą pod ścianą. Wystraszyłem się, że nie żyje, że coś sobie zrobiła. Szybko podbiegłem do niej, lecz kiedy zobaczyłem jak jej klatka piersiowa równomiernie unosi się i opada, zrozumiałem, że tylko śpi. Kamień z serca.
Wziąłem ją na ręce i zaniosłem do pokoju. Delikatnie położyłem ją na łóżku przykrywając pościelą. Nachyliłem się nad nią i lekko pocałowałem w usta. 
- Śpij słodko - spojrzałem na nią ostatni raz, po czym wyszedłem z pokoju. 


~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Niezbyt ciekawy ten rozdział, ale hej! Mamy pierwszy pocałunek Justina i Brooklyn! :D
Nie chce być jakiś sępem na komentarze, ale nie zdajecie sobie sprawy, jak nawet króciutkie komentarze potrafią zmotywować do działania. Byłabym bardzo wdzięczna, jakbyście zostawili po sobie jakiś ślad ;d
Do następnego xx 

2 komentarze

  1. Nie wiem czemu ale mam wrażenie, że Mona coś kombinuje, albo że to ona jest tym psycholem 😒 ale mam nadzieje, że tak nie jest 😄
    roździał bardzo fajny megaaa mi się podoba 💕
    Justin i Brooklyn para idealna 😍 kocham ich 😁
    Życzę weny 🌸🌼

    OdpowiedzUsuń
  2. Brostin *.* Eh, a ja tam polubiłam Mone. Ten psychol jest jakiś psychiczny ! Wiem to miało sens xD
    Cudowny ^^ Do następnego xx

    OdpowiedzUsuń

Szablon by Devon