Brooke's POV
Położył dłoń na moim policzku i zaczął się do mnie powoli przybliżać. Wszystko robił tak jak w nocy pokazywałam Justinowi. Zaczynam się bać, że on nas podglądał czy coś. Nasze twarze dzieliło kilka centymetrów. Oblizał swoje usta i spojrzał mi w oczy. To był dla mnie sygnał co chce zrobić. - - Przepraszam Brad, ja nie mogę - odsunęłam się od niego i spuściłam głowę, bawiąc się swoimi palcami.
- Dlaczego? - zmarszczył brwi.
- Czuję się jakbym zdradzała Justina, mimo, że z nim nie jestem - spojrzałam w jego oczy, a on uśmiechnął się delikatnie.
- Kochasz go - stwierdził.
- Ja... - zaczęłam, ale sama nie wiedziałam co powiedzieć. Przygryzłam wargę w zdenerwowaniu - Nie wiem.
Brad nic nie powiedział tylko znowu posłał mi uśmiech. Zbliżył się do mnie, a ja automatycznie się odsunęłam.
- Spokojnie - zaśmiał się - Chce ci tylko coś powiedzieć.
- No to mów - założyłam ręce na piersi.
- Te drzewa mają uszy - wyszeptał mi do ucha. Spojrzałam na niego zdezorientowana - Twój kolega siedzi w krzakach i nas podsłuchuje - powiedział po czym dodał szybko - Tylko tam nie patrz!
Moje oczy otworzyły się szeroko w niedowierzaniu. Naprawdę nas śledził? A co z tą dziewczyną? Może ona też tu jest i chce, żebym zobaczyła jak się całują albo jeszcze coś gorszego... Ej ale chwila. Jeśli on podsłuchiwał naszą rozmowę, to znaczy, że... O kurwa!
Brad chyba domyślił się o czym myślę, bo podszedł do mnie i przytulił. Byłam bardzo zdenerwowana, a ten mały gest trochę mi pomógł.
- Co ty na to, że wybawimy go z kryjówki? - szepnął tak, że ledwo go usłyszałam.
- Czemu nie - uśmiechnęłam się delikatnie.
- Odepchnij mnie - nakazał. Zmarszczyłam brwi, ale po chwili zrobiłam to co powiedział. Spojrzałam dyskretnie w stronę Justina, który siedział ze zdziwionym wyrazem twarzy. Nim zdążyłam cokolwiek zrobić Brad delikatnie popchnął mnie na ziemię. Z daleka mogło to wyglądać bardzo źle.
- Nie będziesz mnie tak traktować! - krzyknął i powoli się do mnie zbliżał. Dobra, teraz Brooke wchodzi do gry!
- Bo co?! - krzyknęłam jeszcze głośniej - Jesteś nic nie wartym... - zatrzymałam się, ale widząc minę Brada musiałam kontynuować - chujem!
- Co ty powiedziałaś?! - podszedł do mnie i chwycił dość mocno za ramiona. Spojrzałam w jego oczy, które zrobiły się ciemniejsze. Muszę przyznać, że mimo, że to było udawane, troszkę się wystraszyłam.
- Zostaw mnie! - krzyknęłam i splunęłam pod jego nogi - Ty jesteś chory!
I nagle wyciągnął zza kurtki pistolet. Moje oczy nienaturalnie powiększyły się kiedy przyłożył mi go do skroni.
- Chciałem być miły, ale nie dajesz mi wyboru - usłyszałam przeładowanie pistoletu i zamarłam. Co on zamierza zrobić? Do moich oczu napłynęły łzy. Zaczęłam się wyrywać i krzyczeć, ale on tylko stał z obrzydliwym uśmiechem i patrzył na mnie - Pożegnaj się ładnie.
I potem usłyszałam strzał. Padłam na ziemię i mocno zacisnęłam powieki, próbując zahamować kapiące z oczu łzy. Delikatnie otworzyłam oczy i spojrzałam przed siebie. Ktoś siedział na Bradzie i okładał go pięściami. Mogłam się jedynie domyślać, że to Justin. Krzyczeli coś obaj, ale nie potrafiłam nic zrozumieć. Przekręciłam głowę i spojrzałam na moje ramię. Było całe we krwi. Ból rozszedł się praktycznie po całym ciele. Myślałam, że umieram. Znowu.
Nagle krzyki ucichły, a ja poczułam jak ktoś podnosi moją głowę i kładzie ją na czymś miękkim. Wysiliłam się na otwarcie oczu i zobaczyłam przed sobą Justina.
- Kochanie patrz na mnie - mówił - Nie zamykaj tych swoich pięknych oczu.
- Ju.. Justin - wyszeptałam - On mmm... mówił, że ty..tylko cię nab..b..nabierzemy.
- Już dobrze - przytulił się delikatnie do mnie - cichutko. Wszystko będzie dobrze. Zaraz cię stąd zabiorę.
Mówił coś jeszcze, ale moje powieki zrobiły się bardzo ciężkie i nie umiałam ich utrzymać otwartych. Zanim się obejrzałam, odpłynęłam.
Justin's POV
Siedziałem z twarzą w dłoniach na tych okropnie niewygodnych, szpitalnych krzesełkach. Denerwowałem się jak nigdy. W sumie to nie było jakieś poważne postrzelenie. Jeśli kula trafiłaby mnie nawet bym tu nie przyjechał. Jestem przyzwyczajony do takiego czegoś. Gorzej jest z Brooklyn, która raczej nie miała z tym styczności. Jej organizm jest na pewno słabszy i boję się co może się stać. A co jeśli podczas operacji, która trwa już od kilku godzin, coś pójdzie nie tak. Czy to tak długo powinno trwać? Przecież oni tylko mieli wyciągnąć jedną, pieprzoną kulę! Nagle drzwi się otwarły i wyszedł z nich jakiś lekarz.
- Co z Brooke? - podbiegłem do niego i zapytałem.
- Kim jesteś? - uniósł jedną brew i czekał na moją reakcje.
- Jej narzeczonym - powiedziałem bez zastanowienia. Inaczej by mi nic nie powiedział.
- Niestety mieliśmy małe komplikacje podczas operacji, ale na szczęście udało nam się to opanować - przerwał, aby zaciągnąć powietrze, po czym kontynuował - Ale pańska narzeczona straciła bardzo dużo krwi.
Nic nie odpowiedziałem tylko kiwnąłem głową.
- Mogę wiedzieć jak to się stało? - wypalił lekarz.
- My... - zaciąłem się nie wiedząc co odpowiedzieć. Musiałem coś wymyślić - To była tylko zabawa i...
- Wy młodzi jesteście tacy nieodpowiedzialni - westchnął.
- Mogę ją zobaczyć?
- Dobrze, ale tylko chwilę - wskazał na trzecie drzwi po prawo i ruszył w stronę windy.
Podszedłem do wskazanych drzwi i delikatnie je otworzyłem wchodząc do środka. "Moja narzeczona" leżała podpięta do jakiś kabelków i maszyn. Okropny widok. Usiadłem przy jej łóżku i ująłem jej dłoń, delikatnie ją głaskając.
- Obudź się skarbie - pocałowałem jej kostki - Potrzebujemy cię tutaj.
Jedyną odpowiedzią jaką otrzymałem było pikanie jakiejś maszyny. Westchnąłem nie spuszczając wzroku z jej pięknej twarzy. Jak spała wyglądała tak niewinnie...
- Jak już będziesz zdrowa zabiorę cię na lody i w góry, i nad morze, i gdzie tylko chcesz! - wyliczałem, a na mojej twarzy pojawił się uśmiech, kiedy wyobrażałem sobie nas w tych miejscach - Tylko błagam wstawaj już!
I znowu cisza.
- Wiesz... - zacząłem, ale przerwałem nie wiedząc za bardzo co mam jej powiedzieć - Byłem cholernie zazdrosny o Brada. Nie mogłem znieść myśli, że jesteście gdzieś sami. Musiałem za wami jechać i upewnić się, że nic głupiego nie zrobicie. Britney zaprosiłem tylko po to, żeby cię zdenerwować. Ja jej nawet nie lubię, naprawdę! I cieszę się, że wyszło jak wyszło, bo jakbym za wami nie pojechał, to może teraz... - przerwałem nie chcąc wypowiedzieć słów, które siedziały w mojej głowie.
- Tak bardzo cię kocham - powiedziałem od razu gryząc się w język - To znaczy miałem na my...
- Ty też nie jesteś mi obojętny - usłyszałem cichutki głosik. Spojrzałem na dziewczynę, która miała lekko otwarte oczy i próbowała się uśmiechnąć.
- Brooke! - krzyknąłem i wstałem chcąc zawołać jakiegoś lekarza. Chyba nie do końca dotarło do mnie to co przed chwilą powiedziała. Wybiegłem na korytarz - Doktorze! Obudziła się!
Wróciliśmy do sali i ponownie zająłem miejsce obok łóżka, łapiąc dłoń dziewczyny. Ścisnęła ją mocno, po czym praktycznie ją puściła. Nagle maszyny zaczęły piszczeć, a w sali zebrało się mnóstwo pielęgniarek.
- Proszę stąd wyjść! - krzyknęła jedna z nich i wypchnęła mnie z sali.
- Ale co się stało?! - spojrzałem na nią przerażony.
- Proszę usiąść i czekać - wskazała na krzesełka pod ścianą i ponownie zniknęła w sali. Uderzyłem zirytowany w ścianę, a skóra na moich kostkach zdarła się i zaczęła cieknąć krew. Wyciągnąłem telefon i zadzwoniłem do Matta.
- Przyjeżdżaj szybko do szpitala w centrum... To ważne!... Nie, nie możesz... Brooklyn... Tak, czekam - powiedziałem i rozłączyłem się.
Siedziałem nerwowo stukając nogą w podłogę. Co tam się dzieje?! Dlaczego te maszyny piszczały. Boję się. Pierwszy raz się o kogoś boje...
- Doktorze co z nią? - podbiegłem do lekarza, który właśnie wyszedł z sali.
- Doszło do zatrzymania akcji serca - powiedział, a mi zrobiło się słabo. Mężczyzna widząc mój strach uśmiechnął się przyjaźnie - Ale opanowaliśmy sytuacje. Teraz po prostu śpi. Jeśli chcesz, możesz tam na chwilę zajrzeć.
Nic nie odpowiedziałem tylko ruszyłem w stronę sali, w której leżała Brooke.
- Ty oszalałaś! - powiedziałem - Nigdy więcej masz mnie tak nie straszyć albo nici z lodów, gór i morza!
Patrzyłem na jej spokojną twarz, myśląc dlaczego akurat jej takie okropne rzeczy muszą się przytrafiać. Nagle drzwi się otworzyły, a do środka wszedł Matt.
- Boże - krzyknął, na co posłałem mu groźne spojrzenie. Musieliśmy być cicho - przepraszam - wszeptał.
- Tak słodko śpi - uśmiechnąłem się niej spuszczając z niej wzroku.
- Co się stało? - podszedł do mnie i pociągnął za ramię tak, że obróciłem się w jego stronę. Zacisnąłem szczękę i pięści na myśl o tym skurwielu.
- Brad - wysyczałem.
- Jaki Brad? - chłopak zmarszczył brwi. Ochh Matt...
- Johnson - powiedziałem i zauważyłem jak twarz mojego przyjaciela diametralnie się zmieniła. Zacisnął mocno szczękę, a jego oczy pociemniały. Jak zazwyczaj wyglądał słodko i uroczo (tak określają go dziewczyny, nie ja!) tak teraz wyglądał jak jakiś seryjny morderca.
- Co ten chuj tu robi?! - krzyknął od razu przykładając sobie dłoń do ust - Chodź na korytarz.
Spojrzałem na śpiącą Brooke uśmiechając się pod nosem i poszedłem w ślady Matta.
- Mów - powiedział i popatrzył na mnie wyczekująco.
- Kiedyś spotkaliśmy go z Brooke u nas w klubie - zacząłem - Oni się znali i to tak lepiej. Rzuciła mu się na szyje i "och Brad jak ja się za tobą stęskniłam" - zmieniłem głos próbując naśladować głos Brooke. Usłyszałem cichy chichot Matta - Dzisiaj, a właściwie wczoraj chciałem gdzieś z nią wyjść, ale ona odmówiła mi i powiedziała, że wychodzi z Bradem.
- Oł! - przyłożył zaciśniętą pięść do ust i zmrużył oczy - To wielki cios dla ciebie. A raczej dla twojej dumy. Pochwal się... Co takiego w ramach zemsty zrobiłeś?
- Zaprosiłem Britney i... - zacząłem ale chłopak mi przerwał.
- Tą blondynę z tego klubu po drugiej stronie miasta? - zapytał na co ja pokiwałem głową. Kiedyś jeździliśmy z Mattem do takiego jednego klubu gdzie właśnie poznałem Britney - No to się wkurzyła na pewno.
- Na tyle, że kiedy przyszedł Brad rzuciła się na niego i tak po prostu na moich oczach go pocałowała! - krzyknąłem.
- A ty na jej oczach całowałeś się z blondyną? - zapytał i uniósł brwi.
- Tak - spuściłem wzrok na swoje buty - Ale było mi potem bardzo głupio!
- Tak jasne - zaśmiał się, a ja posłałem mu gniewne spojrzenie - I co dalej?
- Poszedłem na górę i patrzyłem przez okno jak odjeżdżają. Jakoś nie dawało mi to spokoju więc pojechałem za nimi. Zabrał ją na jakąś polane i... - przerwałem zastanawiając się czy opowiedzieć mu o czym rozmawiali. Postanowiłem oszczędzić mu szczegółów - I on ją przytulił, a ona odepchnęła go. Zaczął na nią krzyczeć i się kłócili. I nagle on wyciągnął pistolet i przyłożył jej do głowy i już miał nacisnąć spust, kiedy rzuciłem się na niego i na szczęście skierował strzał w ramię, a nie w głowę - skończyłem czekając na reakcję Matta. Miał szeroko otwarte oczy i usta. Był w szoku.
- A to skurwiel - odwrócił się i zaczął chodzić po korytarzu w tę i z powrotem - A co potem?
- Pobiłem go i właściwie nie przytomnego tam zostawiłem - wzruszyłem ramionami - A kiedy podbiegłem do Brooke, ona powiedziała, że tylko chcieli mnie nabrać, że się kłócą, bo wiedzieli, że ich śledzę.
- To dlaczego on na serio chciał strzelić?! - zmarszczył brwi.
- Nie wiem - spojrzałem na przyjaciela, który nad czymś intensywnie myślał - Ale Brooke ma coraz więcej wrogów i musimy zrobić wszystko, żeby ją ochronić.
- Kochasz ją - wypalił nagle - O nikogo nigdy tak się nie troszczyłeś.
- Matt ja... - zacząłem ale sam nie wiedziałem co powiedzieć - Przepraszam.
- Spoko - wzruszył ramionami - Ma ładną buzię i jest spoko, ale nie mój typ - uśmiechnął się i usiadł na krześle pod ścianą. Poszedłem w jego ślady chowając twarz w dłoniach. To będzie długi dzień.
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Krótki rozdział, wiem. Mimo, że jest 23 mam jeszcze mnóstwo rzeczy do zrobienia, więc nie mam czasu, żeby napisać coś dłuższego. Ale mam nadzieję, że Wam się spodoba :D
A to ten Brad na serio ją chciał zabić ? Jejku taki Awww i Boszzz rozdział! xD Jeśli wiesz o co mi chodzi haha Czekan na nn xx
OdpowiedzUsuńPowiedział że ją kocha!
OdpowiedzUsuńSkąd Justin i Matt zanją Brada?
Chce kolejny :*
Omg *-* supiii *-*
OdpowiedzUsuńDział supcio czekam na next!!
OdpowiedzUsuńI love you <3<3<3
OdpowiedzUsuńKiedy bd następny?
OdpowiedzUsuń