Rozdział zawiera sceny +18 (czytasz na własną odpowiedzialność)
Kiedy dojechaliśmy pod dom, wysiadłam z auta przypadkowo trzaskając drzwiami. Justin spojrzał na mnie przerażony, po czym szybko obiegł samochód i schylił się, uważnie przyglądając się swojej maszynie.
- Poważnie? - przewróciłam oczami opierając ciężar ciała na jednej nodze.
- Mogłabyś troszkę uważać - syknął nie odwracając wzroku - To auto kosztowało więcej niż ty zdołasz zarobić przez całe życie.
- Nie musisz podkreślać tego, że jestem życiowym nieudacznikiem - warknęłam i ruszyłam w stronę wejścia. Usłyszałam tylko głośne westchnięcie chłopaka, a potem poczułam jak ciągnie mnie za nadgarstek i obraca w swoją stronę.
- Przepraszam - położył swoją dłoń na moim policzku. Odsunęłam głowę, a jego ręka spadła wzdłuż jego ciała - No Brooke, daj spokój.
- Ja mam dać spokój? - przysunęłam swoją twarz do jego, szeroko otwierając oczy i wskazując palcem na siebie - To nie ja prawie dostałam zawału, bo...
- Bo mogło powstać jakieś wgniecenie - westchnął i uniósł ręce do góry.
- Jesteś żałosny - prychnęłam i odwróciłam się idąc do drzwi. Weszłam do środka i od razu przywitała mnie Pattie.
- Witaj kochanie - podeszła do mnie i przytuliła mnie.
- Dobry wieczór - odsunęłam się od niej i obejrzałam jej strój - Wow! Pięknie wyglądasz!
- Dziękuje - uśmiechnęła się - Wychodzimy z Jeremym także macie cały dom dla siebie.
- Idealnie - usłyszałam za sobą głos Justina. Odwróciłam głowę i skarciłam go wzrokiem.
- Tylko macie mi tu nie szaleć! - zagroziła palcem, ale już po chwili na jej ustach wyrósł ogromny uśmiech.
- Spokojnie - zaśmiałam się i poczułam, że moje plecy przylegają do klatki piersiowej Justina.
- Jeremy! - zawołała Pattie, odwracając się od nas. W tym momencie ręce chłopaka podniosły moją koszulkę i zaczęły jeździć po moim brzuchu.
- Justin! - szepnęłam.
- Mówiłaś coś? - odwróciła się do nas Pattie, a Justin jak oparzony zabrał swoje ręce. Kiedy jego tata zszedł ze schodów i stanął obok swojej żony, obejmując ją zrobiło mi się smutno. Zazdroszczę im tego, że są tacy szczęśliwi. Mają cudowne dzieci i siebie. Taka idealna rodzinka, której ja nigdy nie miałam.
- Dzieciaki są u pani Roberts także macie wolne - zaśmiał się Jeremy.
- My już musimy lecieć - kobieta podeszła i przytuliła nas - Do zobaczenia.
Staliśmy chwilę patrząc jak odjeżdżają, po czym Justin wziął mnie na ręce i zaczął biec do góry.
- Zostaw mnie! - krzyknęłam, ale mimo wszystko złapałam się go, aby nie spaść. Jestem dziwna. Chłopak się tylko zaśmiał i posłał mi głupkowaty uśmiech. Dobiegł do swojej sypialni i prawie wrzucił mnie do środka, zamykając drzwi.
- Justin otwórz te drzwi! - uderzyłam pięścią w drewno.
- Nie otworzę dopóki nie przestaniesz się na mnie złościć! - usłyszałam śmiech chłopaka. Naprawdę bardzo śmieszne.
- Ja nie żartuje! - krzyknęłam - Jeśli nie otworzysz tych drzwi to...
- To co? - przerwał mi. Postanowiłam się z nim trochę podroczyć.
- Justin ja się boję! - pisnęłam.
- Ciekawe czego? - znowu usłyszałam jak chłopak wybucha śmiechem.
- On tu przyjdzie - powiedziałam cicho, ale tak żeby usłyszał. Miałam na myśli tego człowieka, który zabił Douga. Nie widziałam go od tamtego momentu, więc uznałam, że dał mi spokój i teraz potrafiłam się z tego śmiać. Mówiłam już, że jestem dziwna?
- Pewnie Brooke - jego głos spoważniał, ale nadal można było wyczuć w nim rozbawienie.
- Ja muszę uciekać - starałam się, aby mój głos brzmiał tak jakbym płakała. Dam mu takie przedstawienie jakiego jeszcze nie widział.
- Uciekaj - zachichotał - Droga wolna.
Nic nie odpowiedziałam tylko podeszłam do okna i otworzyłam je. Wróciłam do drzwi i przystawiłam do nich krzesełko, aby chłopak nie mógł ich tak łatwo otworzyć. Rozejrzałam się po pokoju, szukając czegoś, co będę mogła rozwalić. Trafiło na ubrania poukładane na szafce i i szklany wazon koło łóżka. Mam nadzieję, że nie jest jakoś bardzo drogi. Musiałam zrobić tak, żeby wyglądało jakbym się z kimś szarpała. Stanęłam przed lustrem i zaczęłam swoje przedstawienie.
- Czego chcesz - wysyczałam, starając się powstrzymać śmiech - Nie dotykaj mnie! - krzyknęłam głośniej czekając na jakąkolwiek reakcję Justina - Zostaw mnie! - pisnęłam podchodząc do wazonu i zrzucając go na ziemię. Po pokoju rozległ się głośny huk.
- Brooke co tam się dzieje? - usłyszałam zaniepokojony głos chłopaka, a potem zobaczyłam jak próbuje otworzyć drzwi. Na szczęście postawiłam tam krzesło.
- Zostaw! - krzyczałam rozwalając pościel na łóżku i ubrania na szafce - Ratunku! Odejdź ode mnie! Daj mi spokój, proszę! - zapłakałam. Zobaczyłam, że krzesełko się odsuwa, więc nadszedł czas na najważniejszy punkt.
- Brooke otwieraj te drzwi! - usłyszałam jak Justin uderza w drzwi. Cicho zaśmiałam się z jego głupoty.
- Aaaa! Justin! - krzyknęłam najgłośniej jak potrafiłam i uderzyłam nogą w podłogę. Szybko schowałam się do szafy, czekając aż chłopak wejdzie do środka. Kilka sekund później do pokoju wbiegł wystraszony Justin. Rozejrzał się po pokoju i złapał za głowę. Przez szparę w drzwiach mogłam zobaczyć jak jego oczy rozszerzają się.
- Brooke! - podbiegł do okna wyglądając z niego - Brooke kurwa! - krzyczał rozglądając się dookoła - Jeśli ten skurwiel coś ci zrobi przysięgam, że go zabiję - warknął i wyciągnął telefon z kieszeni. O kurde tego się nie spodziewałam! - Matt porwali Brooke - powiedział zdenerwowany, a mi zrobiło się głupio. On się o mnie martwi, a ja robię coś takiego - No kurwa jak?! - krzyknął, a ja nie chcąc go już dłużej torturować wyszłam z szafy. Spojrzał na mnie i jego oczy zaświeciły się. Upuścił telefon na ziemię i podbiegł do mnie mocno mnie przytulając.
- Nienawidzę cię - wyszeptał obejmując mnie - Tak bardzo cię nienawidzę.
- Szkoda - powiedziałam w jego szyje - Bo ja...
- Ty co - odsunął się delikatnie ode mnie i spojrzał w moje oczy.
- Bo ja cię kocham - powiedziałam cicho patrząc prosto w te piękne, brązowe tęczówki. Nic nie powiedział tylko patrzył się na mnie z uchylonymi ustami. W jego oczach pojawiły się iskierki, a już po chwili na jego ustach wyrósł ogromny uśmiech. I potem tak po prostu puścił mnie i podszedł do swojego telefonu.
- Matt nieważne - powiedział wesoło - Zapomnij o tym co mówiłem, cześć.
Zakończył rozmowę i powoli zaczął zbliżać się do mnie, a ja szłam w tył, aż natknęłam się na ścianę. Czy mi się wydaje, czy to zawsze tak wygląda? Jego oddech był głośny.
- Wiesz co mi chodzi teraz po głowie? - zapytał kładąc ręce na moich ramionach. Przygryzł wargę czekając na moją odpowiedź. Powoli pokiwałam głową zastanawiając się czy mi chodzi o to samo - I co ty na to?
- Chcę żebyś się mną zajął. Chcę poczuć się kochana - wyszeptałam, a mój oddech przyśpieszył na samą myśl o tym co za chwilę ma się stać.
- Sprawię, że poczujesz się jak w niebie - powiedział i złączył nasze usta w namiętnym pocałunku. Jego ręce trzymały delikatni mój kark. Westchnęłam i zamknęłam oczy. Zaczęłam bawić się jego włosami. Jego usta były jednocześnie delikatnie i brutalne. Czułam, że miękną mi kolana. Złapałam za brzeg jego koszulki. Przyparł mnie biodrami do ściany, żebym się nie ruszała. Pocałunek stawał się coraz bardziej intensywny. Jego ręce trzymały mnie za włosy. Justin nagle wsunął swój język do moich ust, sprawiając, że oboje jęknęliśmy. Jego duże dłonie powędrowały pod moją koszulkę. Zaczął zataczać kciukami kręgi na moim brzuchu. Zadrżałam przez jego dotyk, na co on uśmiechnął się przez pocałunek.
- Spokojnie - odsunął się na chwilę i spojrzał mi w oczy. Uśmiechnęłam się do niego po czym gwałtownie wpiłam się w jego usta. Całowałam go niedbale, kiedy jego dłonie powędrowały do guzika moich spodenek. Odpiął je i zsunął, zostawiając mnie w samych majtkach.
- Justin - jęknęłam kiedy ścisnął moje pośladki. Złożył krótki pocałunek po czym popchnął mnie na łóżko, za chwilę dołączając do mnie. Byłam przez kilka sekund na górze, ale obrócił nas tak, aby mógł kontrolować sytuacje. Szybko zdjął moją kamizelkę i top, więc jak postąpiłam tak samo. Jeździł nosem wzdłuż mojej szyi co sprawiło, że zaczęło budować się we mnie podniecenie.
- Spraw, żebym to zapamiętała... - nie byłam w stanie mówić gdy przygryzł moją wrażliwą skórę. Jęknęłam i zamknęłam oczy.
- Ciii - uspokajał mnie. Zaczął lizać mały skrawek, co chwilę go ssąc. Po minucie lub dwóch przestał i odsunął się podziwiając swoją pracę - Teraz jesteś już moja - kontynuował. Po chwili rozpiął mi stanik i odrzucił go w bok. Jego spojrzenie było intensywne, jego wzrok był przepełniony pożądaniem. Patrzyliśmy sobie w oczy, ale Justin spuścił wzrok i zaczął obsypywać pocałunkami moje piersi. Zaczął ssać i przygryzać delikatnie moje sutki. Bez żadnego uprzedzenia przywarł do mnie biodrami, pokazując mi swoją mocną erekcję.
- Juuuuustiin - jęknęłam czując pulsujące ciepło w dole mojego brzucha. Sięgnęłam rękoma do jego spodni, które już po chwili znalazły się na ziemi. Jego ręce znalazły się na moich udach, gdzie zataczał dziwne wzory. Zamknęłam oczy i głośno jęknęłam gdy dotknął mnie tak gdzie najbardziej go pragnęłam. Zwinne palce Justina wślizgnęły się pod moją bieliznę i zaczęły drażnić moją kobiecość raz zataczając na niej kółka, a raz ją pocierając.
- Sprawię, że dojdziesz tylko dzięki temu - wymamrotał. Sama myśl o tym sprawiła, że przeszedł mnie dreszcz. Na chwilę przestał mnie dotykać. Okrył nas kołdrą po czym usiadł na mnie okrakiem. Schylił się tak, że jego usta znajdowały się przy moim uchu. Jedną ręką położył nad moją głową, aby się na niej podtrzymać, a drugą zaczął znów drażnić moją łechtaczkę - Jesteś teraz bardzo podniecona? Chcesz abym w ciebie wszedł? - czułam na skórze jego gorący oddech.
- Boże Justin - czułam, że mam mokro w majtkach - Dotykaj mnie. Zdejmij moją bieliznę - prosiłam. Wygięłam plecy w łuk, gdy wsunął we mnie palec - Justin proszę.
- Powiem ci co się zaraz stanie okej? Za kilka sekund zdejmę twoją kompletnie przemoczoną bieliznę i wejdę w ciebie. Sprawię, że prześcieradło będzie całe mokre od twoich soków, a potem razem zaśniemy.
- Justin! - sapnęłam. Gdy tylko poczułam, że dochodzę przez to co robi, zakrył mi usta dłonią. Sekundę później, tak jak powiedział, zdjął ze mnie bieliznę i od razu wsadził we mnie trzy palce. Po chwili znów doszłam, ciężko dysząc.
- Juuuusstiinnn. Boże Święty! - wymamrotałam - Justin! - powtórzyłam, zamykając oczy. Zdjął z siebie kołdrę i pozbył się bokserek, uwalniając swojego przyjaciela. Sięgnął ręką do szafki obok łóżka i wyciągnął z niej paczuszkę z prezerwatywą. Zwinnie nałożył ją na swojego penisa i znowu nachylił się nade mną.
- Gotowa skarbie? - złożył słodki pocałunek na moich ustach. Nie miałam siły, żeby odpowiedzieć, więc tylko pokiwałam głową. Wszedł we mnie delikatnie, a ja jęknęłam z bólu. Nie ruszał się przez chwilę czekając, aż przyzwyczaję się do jego wielkości. Po chwili zaczął poruszać się we mnie, a ból zastąpiła niesamowita przyjemność. Wygięłam plecy w łuk, kiedy z każdym ruchem wchodził we mnie głębiej.
Przyśpieszył jeszcze bardziej i czułam, że zbliżam się do końca.
- Kocham cię Brooke - wyspał opierając ręce po obu stronach mojej głowy.
- Ja ciebie też - wyszeptałam. Chłopak schylił się i pocałował mnie, tym samym zagłuszając moje jęki. Poruszał się jeszcze przez chwilę we mnie po czym osiągnęłam kolejny orgazm.
- Kurwa! - usłyszałam wiązankę przekleństw tuż przy moim uchu, po czym jęk chłopaka, który doszedł we mnie. Opadł na mnie i leżeliśmy w takiej pozycji starając się unormować nasze oddechy. Po chwili wyszedł ze mnie i obrócił nas tak, że położyłam głowę na jego torsie. Objął mnie i pocałował w czoło. Czułam jak jego klatka piersiowa unosi się i opada w rytm jego oddechu.
- Dziękuję - podniosłam głowę patrząc w jego oczy.
- To ja dziękuje - pocałował mnie krótko w usta. Wtuliłam się w niego i zamknęłam oczy. Po chwili z uśmiechem na ustach odpłynęłam do krainy Morfeusza.
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Tak strasznie się boje tego rozdziału xd Mam naprawdę wielką nadzieję, że Wam się spodoba. Koniecznie dajcie mi znać co myślicie!
I przepraszam, że jest taki krótki, ale ostatnio mam trochę mało czasu na pisanie :/
TAK! W końcu się doczekałam ich pierwszego razu. <3 Tylko szkoda że taki krótki :( Ale czekam na następny :*
OdpowiedzUsuńByło super, szkoda ,że troche za krótki ale może być. Czekam na next !!
OdpowiedzUsuńWooo hahaha xd to było pewne xd ale świetnie świetnie!
OdpowiedzUsuńSupi *-* szkoda że taki któtki czekam na next i życzę weny <3
OdpowiedzUsuń